Kategorie
blog

Związki. Naga prawda o relacjach i miłości

20 rozdziałów w których znajdziemy informacje o seksie, namiętności, heroiczności w praniu brudnej bielizny. O tym dlaczego wybieramy takie a nie inne osoby na partnerki/partnerów. Jest o rozmowach, szczerości, uprzejmości, zdradach i rozczarowaniach. A nade wszystko jest o tym jakie są naprawdę związki międzyludzkie i o wpływie idei na nie. To właśnie jest tematem książki “Relationships” autorstwa projektu The School of Life, za którym stoi Alain de Botton – szwajcarski filozof codzienności.

[ez-toc]

W stronę lepszych historii miłosnych

Zacznijmy przewrotnie od końca książki. Tu jest najogólniej wyłuskane, to co szczegółowo poznajemy we wcześniejszych rozdziałach. Czego potrzebujemy, aby nasze związki były trwałe i odporne na współczesne problemy? Nie więcej niż zmiany wyobrażeń! Potrzebujemy bardziej poręcznych idei, narracji, pomysłów i żartów, które ugaszą płomienie trawiące nas i nasze związki. Pokażą nam przydatną ścieżkę prowadzącą przez wszystkie problemy. I krok dalej.

Mniej romantyzmu, więcej realizmu!

Brzmi to strasznie, a nawet okrutnie. Ale romantyczne wyobrażenie miłości jest drogą do cierpienia. Romantyzm jest niebezpieczny dla trwałej miłości, bo w brutalny sposób omamił większość ludzi swoimi pomysłami na życie i bezczelnie (oraz kłamliwie) ustalił, że miłość romantyczna to jedyna i w dodatku naturalna miłość.

Według romantyzmu kochankowie powinni umieć rozumieć się bez słów, akceptować takimi jakimi są, bez żadnych zastrzeżeń. Uczucie miłości wyklucza wysiłek. Akceptuje jedynie zewnętrzne przeciwności losu, które w końcu prawdziwa miłość zawsze pokona. 

Po drugie romantyczna miłość jest fałszywa, ponieważ pokazuje skrzywiony obraz relacji między dwoma osobami. Filmy romantyczne są zbyt łatwym obiektem do ataku, ale trzeba to powiedzieć – kto żył w prawdziwym i szczerym związku, wie, że romantyczna miłość to ideał, podszyty nierealnymi wymaganiami. Jak długo może trwać namiętność? Czemu na romantycznych filmach nie ma nic o tym jak radzić sobie z podziałem codziennych obowiązków? Kto zmywa naczynia, a kto robi obiad? Tylko bez heheszków! 😉

Romantyzm mówi nam, że piękno zakochania to dopiero początek najwspanialszej podróży naszego życia. Czy to się może udać z tymi ideami w które wpuszcza nas romantyzm? 

I żyli długo i szczęśliwie… na ciągłym haju miłości?!

Szkoda, że romantyków interesuje tylko moment do tego, gdy dochodzi do zbliżenia. A co dalej, gdy związek zostaje przypieczętowany? Dzieci, radość, euforia? Ile może trwać namiętność? A pokusy, zdrady? Komu z nas nie zdarzyło się zadurzyć w innej osobie!? Romantyzm daje złudną nadzieję. Myli namiętność z miłością. Oczywiście miłość potrzebuje seksu (mówimy ciągle o miłości w związku, nie platonicznej). Jednak romantyzm mówi nam, że seks jest czymś naturalnym. Jeśli uważasz, że namiętny romantyczny seks jest naturalny, zobacz jak wygląda to w świecie zwierząt ;). Czy romantyczna miłość prowadzi nas w magiczny sposób zawsze celnie do punktu G? Zaspokaja skryte seksualne fantazje? Romantyzm kłamie, że seks czy miłość są proste, trzeba tylko znaleźć odpowiednią osobę.

Seksualnie wyzwolenie rozwiązuje problem nierealnej miłości romantycznej?

Seks, podobnie jak miłość jest sztuką. Kunsztem i rzemiosłem, którego trzeba i należy się uczyć. Ale, żeby się uczyć trzeba umieć słuchać i chcieć poznać dziwną stronę naszej ukochanej osoby. Alain de Botton w rozdziale “Sexual Non-Liberation” przedstawia dwa punkty widzenia. Wyzwolony i lojalistyczny. Każdy z nich ma swoje rację i błędne przekonania na temat seksu. W obu też jest mało miłości romantycznej. 

Libertarianin zdaje sobie sprawę z tego, że namiętność (grecka Eros, miłość fizyczna), przemija, potrzebuje nowych obiektów pożądania. Pozwala zatem na wyzwolony i niczym nieograniczony seks obu osób, ze wszystkimi spoza związku. Lojalista słusznie jednak zauważa, że trudno taką otwartą relację nazwać związkiem. Jeśli na początku wszystko współgra w miłości dwóch wyzwolonych osób, to po czasie zaczyna w nim brakować bardzo ważnej wartości – poczucia bezpieczeństwa. 

Stąd Lojalista gotów jest poświęcić swoją pożądliwość tylko dla jednej osoby. Realistycznie zdaje sobie sprawę z tego, że seks może wymagać znacznie więcej wysiłku, ale odrzucenie zdrady, czy otwartości jest warte utrzymania uczucia ciepła i schronienia u ukochanej. Jeśli jednak nie jest gotów na rozczarowanie to zarówno jego droga życia, jak i Libertarianina są skazane na katastrofę. I tu uważam świetną analizą podzielił się Alain de Botton:

“U podnóża obu podejść – Libertarianina i Lojalisty – leży wspólny błąd. Jest nim przekonanie, że jeden z nich ma rację i gdyby tylko związek mógł zostać zbudowany na podstawie ich przekonań, natychmiastowym skutkiem tego była by obopólna radość i spełnienie.”

To właśnie esencja realistycznej miłości – musimy dopuścić do myśli, że nasza wizja świata, wcale nie rozwiązuje wszystkich jego problemów. Że nasze oczekiwania i uczucia napotykają drugą, inną osobę, która ma swoje dziwactwa. A ona z kolei musi radzić sobie z naszymi wariactwami. Bo – i to druga lekcja – wszyscy jesteśmy trochę nienormalni.

Miłość to coś więcej niż tylko uczucie do przeżywania

Wracamy do początku książki. I zmierzamy w stronę post-romantyzmu. Jeśli szukasz pomysłu na udany związek warto ustalić pierwszą rzecz – miłość romantyczna nie jest prosta i naturalna (choć taką udaje). To nie tak, że nie spotkaliśmy jeszcze tej właściwej kobiety lub zrzucamy CAŁĄ winę na siebie. Tak naprawdę zostaliśmy wezwani do karkołomnego zadania – założyć związek pełen miłości.

Miłość to nie tylko uczucie. Miłość to praca, rzemiosło i sztuka, czyli wszystko to czego człowiek musi się nauczyć. 

Kogo wybieramy na dziewczynę/chłopaka i dlaczego?

To drugi rozdział omawianej książki. I Alain de Botton dzieli się z nami taką oto hipotezą: Romantyzm mówi nam o poszukiwaniu “tej jedynej”. Niepowodzenie jest wynikiem, tego że jeszcze jej nie znaleźliśmy. Jakże urocze. Ale jest i inna teoria. Mniej romantyczna. Zakochujemy się w osobach przede wszystkim takich, które dbają o nas w znajomy dla nas sposób. Nie idealny, ale właśnie znajomy.

“Wierzymy, że w miłości poszukujemy szczęścia, ale tak naprawdę szukamy znajomej emocji.”. Jak znaleźć idealną miłość? Alain De Botton radzi – poznając co rozumiemy przez pojęcie miłości. W książce znajdziemy zestaw pytań, które warto sobie zadać, aby znaleźć jakie fundamentalne założenia towarzyszą nam, gdy mówimy o miłości. Może wtedy przeszłe doświadczenia przestaną wyznaczać nam to, kogo wybierzemy na swoją sympatię. 

Przeniesienie – czyli o przyczynach naszych reakcji

Książką o związkach opiera się na założeniu, że zrozumienie pozwala nam odczarować świat z naszych niepoprawnych wyobrażeń i kieruje nas w stronę rzeczywistego szczęścia. Tak też jest w rozdziale 3, gdzie dowiadujemy się o zjawisku przeniesienia. Codziennie jesteśmy świadkami tego mechanizmu obronnego. Echo z przeszłości odbija się na teraźniejszości. Stąd nasza ukochana może reagować furią na – nam wydawałoby się – niewinne pytanie. Warto to mieć na uwadze. 

I za radą Alaina de Bottona – jeśli nie umiemy zawsze kontrolować swoich emocji i być w zupełności sobą, to najbardziej miłą i wartościową dla związku rzeczą, będzie sporządzenie dla naszej “drugiej połówki” mapy, która poprowadzi ją przez mniej lub bardziej dziwne regiony naszego wewnętrznego świata.

Problem bliskości

Świat uczy nas, aby być twardym, a nie miętkim. Ale żeby być dobrym w miłości potrzebujemy nie bać się pokazać swoich wrażliwych miejsc. Musimy umieć wyrazić swój ból, pragnienia i namiętności. Musimy wiedzieć jak być zależnym i móc się oddać drugiej osobie. 

W miłości romantycznej jest taki moment, gdy strach przed otwarciem mija. Nie ma go i kochankowie patrzą na siebie, w swojej bezbronności z nieograniczoną ufnością i wiarą. Jednak uczucie strachu przed odrzuceniem i niezrozumieniem nigdy nie mija. Jeśli nie będziemy wiedzieć jak poradzić sobie z tym strachem, sprawy w naszym związku mogą przybrać zły obrót. 

Jedną z reakcji obronnych na strach przed odrzuceniem jest unik. Dystansujemy się od naszej ukochanej. Zamiast lepiej się poznawać, udajemy ciągle zajętych, możemy nawet mieć romans, albo w inny sposób przekonujemy siebie, że tak naprawdę nie potrzebujemy miłości od naszej sympatii. 

Drugą reakcją jest zaniepokojenie, które objawia się kontrolą naszej partnerki/partnera. Możemy wtedy usłyszeć “Myślę, że już mnie nie kochasz…”, albo inne podobne zwroty. 

Miłość wymaga tak wiele zrozumienia i czułości, bo nasza miłość do kogoś daje mu władzę nad nami. Miłość to hasło, które daje dostęp do naszych wrażliwych danych. A to może budzić strach

Ale właśnie to uczucie niepewności wskazuje nam na fakt, że pozostajemy realistami (bierzemy pod uwagę, że coś w naszym związku może się nie udać), ale przede wszystkim to, że – jeśli sprawy mogą obrać zły kurs – ciągle nam na tym związku zależy.

Słabość mocy

To jedna z moich ulubionych uwag, które znalazłem w omawianej książce. Możemy być z kimś z powodu jej zalet, silnych stron i cech, które nam imponują. Złe cechy staramy się ignorować. Ale teoria słabości mocy, proponuje, aby spojrzeć na te wady, jako drugą stronę tej samej monety. Inaczej mówiąc te wspaniałe cechy charakteru za które kogoś kochamy, przyczyniają się też do powstawania wad, które tak bardzo staramy się ignorować.

Zobacz też: Jak rozpoznać fake-newsa?

Jak stworzyć dojrzały związek? 

W książce jest tak wiele idei, które mogą nam pomóc zbudować dojrzały związek, że trudno omówić wszystkie. Dlatego skupię się na tych, które przykuły moją uwagę. 

  • rozwijanie empatii – pamiętajmy, że jesteśmy dużymi dziećmi,

Gdy zachowujemy się wyjątkowo niedojrzale, czasem chcemy tylko powiedzieć ukochanej, że w głębi nas nadal jest to małe dziecko, które właśnie teraz potrzebuje, abyś Ty zajęła się nim, tak jak robi to kochający rodzic – z wyrozumiałością i wiedzą, czego właśnie teraz potrzebuję.

  • miłość to wiedza kiedy odłożyć swoje potrzeby na bok

Czasem w momencie, gdy nasza druga połowa cierpi, musimy umieć zająć się nią i odłożyć swoje interesy na później.

  • miłość wymaga nie (tylko) ustępstw, ale przede wszystkim zrozumienia, że punkty sporne w związku wymagają poświęcenia wiele czasu i uwagi

Nie ma sensu zamiatać problemów pod dywan. Nawet tych małych. Takich jak to kto wyrzuca śmieci, a kto robi pranie. Kiedy jest pora na zmianę odświeżacza w pokoju i ile powinno się spędzać czasu nad robieniem paznokci. Droga do spokojniejszego związku nie wiedzie nie tylko przez ustępstwa, ale też i przez zrozumienie, że kwestie sporne będą się pojawiać i trzeba nad nimi wspólnie popracować.

  • miłość to nie kochanie na maxa

Kochanie kogoś za to jakim jest, to proszenie o niemożliwość. Poznając drugą osobę prawdziwie blisko, zauważamy rzeczy, które na pewno chcielibyśmy w niej zmienić. To zupełnie naturalne. I działa w obie strony. A czy i sami od siebie nie chcielibyśmy zmiany?

  • miłość to stawanie się lepszym

A aby stać się lepszym – nie tylko w związku – trzeba umieć odnajdywać się w roli nauczyciela i ucznia. Nie powodu do wstydu, gdy chcemy czegoś (po)uczyć drugą połówkę. Ani gdy ona chce przekazać nam jakąś wiedzę. Miłość powinna być wzajemną pielęgnacją dwóch osób do tego, aby uzyskać swój pełen potencjał.

  • człowiek jest istotą, którą rządzą wyobrażenia

Jesteśmy istotami, które są głęboko naznaczone przez swoje oczekiwania. Chodzimy z obrazkami w głowie tego jak to lub tamto powinno wyglądać. Tak samo z miłością. Jaki obrazek miłości Ty nosisz w swojej głowie? I czy to nie on rządzi Twoim związkiem i prowadzi do głębokiego bólu i częstych rozczarowań?

  • Złe emocje nie muszą być złym omenem

Jeśli odczuwamy głębokie rozczarowanie lub gniew w związku, to właśnie ta masa złych emocji jest wynikiem wcześniejszej inwestycji. Inwestycji emocjonalnej, nadziei pokładanej w drugiej osobie. To jeden z najdziwniejszych darów miłości. Bez tych złych emocji, nie można mówić o w pełni zaangażowanym związku. 

  • osoby o których myślimy, że są normalne to osoby, których jeszcze nie zdążyliśmy dobrze poznać

Czy zdarzyło Ci się pomyśleć kiedyś, że trafiłeś na osobę, która z wierzchu jest wspaniała i wydawał się być najlepszą kobietą na świecie, a w rzeczywistości posiadała wiele różnych wad? Cóż za pech. Oczywiście każdemu się to zdarza, bo im lepiej kogoś poznajemy, tym bardziej prawdopodobne, że zaczniemy myśleć “coś jest z tą osobą nie tak”. Wszyscy jesteśmy trochę dziwni.

  • czemu dzielimy się złymi rzeczami z osobami, które najbardziej kochamy?

To dziwne. Wiemy, że świat jest niesprawiedliwy. Ludzie bywają niewdzięczni, głupi czy irytujący. Rzeczy martwe są złośliwe. Zepsuty laptop. Opóźniony pociąg. Normalne. Jednak zadziwiające jest to jak te wszystkie rzeczy złe, które nam się przytrafiają zrzucamy na bliskich.

Taka bliska osoba jest “pobłogosławiona” wszystkimi naszymi żalami i rozczarowaniami. Czy jest sens wściekać się, że list wysłany na zły adres nigdy nie trafia tam, gdzie powinien? Obarczamy problemami tego świata bliskich. To nic złego, to właśnie bliskość i miłość. Ale bądźmy i dla nich wyrozumiali. Aby osoba, która nas wysłuchuje nie zaczęła mieć nas święcie dość. A dlaczego bliskie osoby stają się takimi adresatami złych nowin? Bo zależy nam na ich zdaniu. Bo przy nich możemy być w pełni sobą i liczyć na zrozumienie. Zatem też słuchajmy, co ma druga połówka nam do powiedzenia.

Dąsy i fochy – czyli jak zadbać o dobrą komunikację w związku?

W gruncie rzeczy fochy i dąsy to kombinacja silnego gniewu, ale i zarazem potrzeby, by za wszelką cenę nie powiedzieć wprost, co nas tak zezłościło. Chcemy zarazem zrozumienia, ale i nie chcemy nic zrobić, aby nas zrozumiano. “Miłość nie potrzebuje słów” – cóż za bzdura. Miłość potrzebuje nawet prezentacji w powerpoincie, aby wyjaśnić sobie to i owo 🙂

Dobra komunikacja oznacza, że mamy umiejętność przekazać drugiej osobie właściwy obraz tego, co dzieje się w naszej głowie. Jakie są tam zgromadzone emocje, skąd one tam się wzięły i jak przekonać drugą połówkę do poczucia do nas sympatii, pomimo tego chaosu w naszej głowie. A, że ze zdolnością mowy się nie rodzimy, to oznacza jedno – dobrej komunikacji musimy się nauczyć.

Stąd w szkole dobrej komunikacji między żoną i mężem nie musimy czuć się z powodu braku tej zdolności zawstydzeni, czy poczuwać się do bycia głupim. To nauka, której nie odebraliśmy. Zatem zadawajmy sobie pytania – Ta książka ma ich masę! – i uczmy się związku. A do tej nauki potrzeba nam nic więcej jak chęci i uzgodnienia, że nie będziemy się obrażać za szczerość lub nieumiejętność wyrażenia swoich myśli przez drugą połówkę. 

Anonimowy obrońca związku – samoograniczony Libertarianin

Jeszcze na początku pisałem o seksie, wyzwoleniu, wierności i dwóch postawach-osobach: Libertarianie i Lojaliście. Przypomnijmy, Libertarianin zdaje sobie sprawę z tego, że pociąg seksualny do jednej osoby graniczy z niemożliwością. Zakochania są czymś naturalnym. Dlatego wybrał wyzwolenie. Lojalista jednak wie, że na takich wyzwolonych fundamentach, żaden związek nie przetrwa. Małżeństwo stanie się swoją karykaturą. 

Warto zatem podkreślić, że Libertarianin (czyli w głębi duszy każda szczera osoba, która nie ukrywa, że jest człowiekiem, którym kierują różne pokusy i marzenia), który jest świadomy swoich pragnień, rezygnuje z romansowania, zdrady i przygód miłosnych. To właśnie cichy i niedoceniony obrońca związku. Poświęcając przyjemność przygód miłosnych zyskuje w zamian poczucie bezpieczeństwa w małżeństwie.

Relationship, czyli związki bez tabu

W książce można jeszcze znaleźć wiele zdań, które kruszą niewinne wyobrażenia o miłości. Niektóre są brutalne, niektóre nawet bardzo pesymistyczne. Nie wszystkie trzeba brać za dobrą monetę, ale z pewnością są szczerą opinią autora. Miłość może być po prostu bardzo dziwna. Oto niektóre idee, które mną osobiście wstrząsnęły, albo wyjątkowo zdumiały:

  • Związki dobrze “leżą” na tych osobach, które zbyt wiele od nich nie oczekują

Pesymistyczne, prawda? Ale może autor zbyt mocno chce nas przekonać do tego, że szczególnie w związku musimy przygotować się na masę rozczarowań. Kolejne zdanie dopełnia powyższe:

  • wiele przyjemności i wartości z miłości ujawnia się dopiero po jakiś czasie

Optymistycznie 😉 W długotrwałych związkach dojrzewają przyjemności, radości i wartości, których nie poznają donżuani.

Książka zawiera o wiele więcej takich “soczystych” opinii otwierających oczy. 

Związki nie mogą opierać się tylko na romantyzmie totalitarnym

Romantyzm totalitarny to właśnie przejęcie miłości wyłącznie przez jedną idee. A w udanym związku obok intuicji musi się znaleźć miejsce na analizę (i nic w tym złego); obok tego, co rzadkie, to co codzienne; obok spontaniczności otwartość na naukę miłości i pracę w związku; obok szczerości powinno znaleźć się miejsce na wyrozumiałość i uprzejmość; zamiast hegemonii wyobrażeń idealnych wybrać rzeczywistość (która jest mniej atrakcyjna od życia marzeniami); Związki muszą znaleźć miejsce dla powagi, ale i ironii. Poprzez żarty można komunikować emocje, które budują (a to samo powiedziane w aurze powagi niszczy miłość).

Według autora książki “Relationships” warto sięgać po humor. W końcu jest on idealną ucieczką od bólu jaki powoduje zderzenie się naszych marzeń z rzeczywistością. Lukę między tym jak myślimy, że jest, a tym jak jest w rzeczywistości wypełniać powinna raczej komedia, nie tragedia. 

W poszukiwaniu balansu

Trudno podsumować całą książkę, która stara się poradzić na to jak stworzyć szczęśliwy związek. Ale wygląda na to, że jest ona dobrym początkiem, aby znaleźć równowagę dla współczesnego wyobrażenia o tym jak powinna wyglądać miłość. Przy obecnych problemach rodziny, małżeństwa, zdradach i upadku miłości książka “Relationships” pokazuje, że udane związki są możliwe. Należy tylko przestać je opierać o niemożliwą ideologię romantyzmu. 

Zacznijmy opowiadać sobie inne historie miłosne, a wtedy będziemy gotowi na związek. W tych historiach:

  • nie jesteśmy perfekcyjni,
  • zrozumienie drugiej osoby (do której czujemy miłość) przychodzi nam z dużą trudnością,
  • nie zawsze jesteśmy kompatybilni z naszą drugą połówką.

Jakże oczywiste, a mimo to zamiast pracować nad związkiem wolimy po prostu zmienić sympatię na inny model. Wtedy nigdy nie poznamy owoców długotrwałej miłości.